Wednesday, August 1, 2012

Korczak - Nie róbcie dzieciom niespodzianek



Korczak na kilka dni przed likwidacją getta warszawskiego wystawił wraz ze swoimi wychowankami  sztukę pt. „Poczta” według noblisty Rabindranatha Tagore. Podczas premiery sala w Domu Sierot na Siennej 16 była wypełniona po brzegi. M.in. moi rodzice!

Zaproszenie na sztuke Poczta dnia 18 lipca 1942. Na zaproszeniu jest data i krótka recenzja  Władysława Szlengla:
.....Pierwszy prawdziwie artystyczny spektakl od 1939 roku. 
Coś więcej niż tekst – bo nastrój.
Coś więcej niż emocja – bo wzruszenie. 
Coś więcej niż aktorzy – bo dzieci 
Informacja o poczatku akcji przesiedlenczej. 22 lipca 1942 rok. 4 dni po przedstawieniu.

Na zaproszeniu jest data i krótka recenzja  Władysława Szlengla, który pisał:
.....Pierwszy prawdziwie artystyczny spektakl od 1939 roku. 
Coś więcej niż tekst – bo nastrój.
Coś więcej niż emocja – bo wzruszenie. 
Coś więcej niż aktorzy – bo dzieci 

Przedstawienie wyreżyserowane przez Esterę Winogronównę miało wielkie znaczenie, nie tylko oderwanie  się od codziennego koszmaru getta ale i wytłumaczenie i przygotowanie dzieci na śmierć, symboliczne. To było pożegnanie z życiem.

Po premierze Korczak zapytany, dlaczego wybrał tę właśnie sztukę – powiedział, że ...ostatecznie
trzeba się tego nauczyć – przyjmować pogodnie anioła śmierci. Rozpaczliwa jest ta rezerwa dorosłych. Nie róbcie dzieciom niespodzianek, jeśli nie chcą. Powinny wiedzieć zawczasu, być uprzedzone. Czy będą strzelać, czy na pewno, kiedy i jak. Trzeba się przygotować do długiej, dalekiej, niebezpiecznej podróży”.


Moja mama, Lucyna Rozental napisała przed laty: Z nieodpartą siłą narzuca mi się wspomnienie sprzed wielu, wielu lat, z innej epoki.

W Domu Sierot już nie na Krochmalnej, ale na Siennej 16, oglądałam dzięki mojemu Mężowi przedstawienie w wykonaniu dzieci. Miało to miejsce 18 lipca 1942 roku. Zdumienie i podziw budził już wtedy sam fakt, ze Korczak w tak tragicznej sytuacji potrafił troszczyć się nie tylko o chleb powszedni ale i o rozrywki kulturalne, o możliwie normalny bieg życia w Domu Sierot (org. w internacie).

Wystawiano własnie "Pocztę" Tagore. (Sam wybór tego własnie utworu nie był zapewne przypadkowy). Mały, chory Amal w nędznej ciasnej izdebce przykuty jest do łóżka. Przez maleńkie okienko obserwuje życie. Lowi łapczywie wrażenie wzrokowe, dzwiękowe, węchowe... Wyobraźnia dziecka pracuje intensywnie, odtwarza i tworzy. Chłopczyk marzy o swobodzie, o wolności która nie przyszła: mały umiera.

Kiedy spektakl się skończył, na przepełnionej sali panowała grobowa cisza. Przez bodaj trzy minuty, które wówczas wydawały się wiecznoscią, n i k t  nie ośmielił się nawet bić brawa. Widzowie musieli ochłonąć z wrażenia, pohamować bicie serca, otrząsnąć się z gwałtownych uczuć, może i łudzić się przez chwilę, że to  t y l k o  t e a t r.

Janusz Korczak napisał o przedstawieniu w swoim Pamiętniku:


Nazajutrz, tj. wczoraj – przedstawienie. Poczta Tagore. Uznanie publiczności, uścisk ręki, uśmiechy, próby zagajenia rozmowy serdecznej. Pani prezesowa zwiedzała po przedstawieniu dom i orzekła, że ciasno tu jest, ale genialny Korczak dowiódł naocznie, że potrafi w mysiej norze dokonywać cudów.
Dlatego innym przyznano pałace.
Przypomniała mi się pompa otwarcia przedszkola w domu robotniczym na Górczewskiej z udziałem pani Mościckiej – tej drugiej.
Jacy oni śmieszni.
Co by było, gdyby wczorajsi aktorzy zaczęli dziś kontynuować swe role.
Jerzykowi zdałoby się, że jest fakirem.
Chaimkowi, że naprawdę jest lekarzem.
Adkowi, że burmistrz królewski.
Może by na temat środowej pogadanki dla bursistów posłużyły – „iluzje” – złudzenia: ich rola w życiu ludzkości...
Idę teraz na Dzielną.
Tegoż dnia. Północ.




1 sierpnia 
 1942 roku Janusz Korczak napisał o przedstawieniu reżyserowanym przez Esterę Winogronównę w swoim Pamiętniku:
Panna Esterka.
Panna Esterka nie chce żyć ani wesoło, ani łatwo. Chce żyć ładnie – piękne życie chce mieć.
Dała nam Pocztę na to chwilowe pożegnanie.
Jeżeli nie wróci tu i teraz, to spotkamy się później gdzie indziej. Mam pewność, że innym przez ten czas służyć będzie tak, jak dobro dawała i przynosiła pożytek.
Wtedy Janusz Korczak wiedział że Esterka która została złapana podczas pierwszych dni Akcji likwidacyjnej i której nie udało się wyciągnąć z Umszlagu już nie wróci. Spotkanie o którym pisze to spotkanie po śmierci!

4 sierpnia 1942 roku Janusz Korczak napisał
Na nic starania, by Esterkę zwrócono. Nie byłem pewien, czy w razie powodzenia przysłużę się jej, czy zaszkodzę i skrzywdzę. – Gdzie wpadła? – pyta się ktoś. Może nie ona, ale my wpadliśmy, że zostajemy.